(fragmenty homilii z 14.08.2004 r. - na terenie byłego obozu Kl Auschwitz)


„Kościół pierwszego tysiąclecia zrodził się z krwi męczenników: „Sanguis martyrum - semen christianorum” (Krew męczenników posiewem chrześcijan) (Tertulian, Apokl. 50, 13: CCL I, 171). (...)

U kresu drugiego tysiąclecia Kościół znowu stał się Kościołem męczenników. Prześladowania ludzi wierzących — kapłanów, zakonników i świeckich — zaowocowały wielkim posiewem męczenników w różnych częściach świata. Świadectwo dawane Chrystusowi aż do przelania krwi, stało się wspólnym dziedzictwem zarówno katolików, jak prawosławnych, anglikanów i protestantów, co podkreślił już Paweł VI w homilii wygłoszonej z okazji kanonizacji męczenników ugandyjskich.To świadectwo nie może zostać zapomniane. (...)

W naszym stuleciu wrócili męczennicy. A są to często męczennicy nieznani, jak gdyby „nieznani żołnierze” wielkiej sprawy Bożej. Jeśli to możliwe ich świadectwa nie powinny zostać zapomniane w Kościele. (...)

Communio sanctorum mówi głośniej aniżeli podziały. Martyrologium pierwszych wieków stanowiło podstawę kultu świętych. Głosząc i wielbiąc świętość swoich synów i córek, Kościół oddawał najwyższą cześć Bogu samemu. Czcił w męczennikach Chrystusa, który obdarzył ich łaską męczeństwa i świętości. (...)

Kanonizacje i beatyfikacje bardzo się pomnożyły w dzisiejszych czasach. Świadczą one o żywotności Kościołów lokalnych, których jest dziś na świecie o wiele więcej, aniżeli w pierwszych wiekach i w pierwszym tysiącleciu. Największym hołdem dla Chrystusa ze strony wszystkich Kościołów na progu trzeciego tysiąclecia będzie ukazanie przemożnej obecności Odkupiciela w owocach wiary, nadziei i miłości złożonych poprzez ludzi tylu języków i ras, którzy poszli za Chrystusem różnymi drogami chrześcijańskiego powołania”. Te słowa Ojca świętego Jana Pawła II z Listu Apostolskiego Tertio Millenio Adveniente, dedykuję jeszcze raz nam wszystkim zgromadzonym na dorocznej pielgrzymce w 63 rocznicę śmierci św. Maksymiliana.

Wśród przykazań chrześcijańskiego miłosierdzia, co do ciała ludzkiego, jest jedno szczególnie zakorzenione w świadomości ludu wierzącego: „Umarłych grzebać”. Jesteśmy na największym cmentarzu świata. I chociaż ziemia i archiwa tajnych urzędów antyludzkich ujawniają wciąż nowe zbrodnie, czy też nieznane dotąd wymiary znanych zbrodni, to tu nie można było tego przykazania wypełnić. Szatańska nienawiść pozbawiła miliony naszych braci i sióstr godności, zdrowia, życia i pozbawiła ich nawet własnego grobu, bo ziemia przyjmowała na przechowanie do dnia ich zmartwychwstania prochy rozsypywane po tej męczeńskiej ziemi. Ulatywały one w atmosferę by tak czekać na spotkanie z Chrystusem odkupicielem świata. Jakaż to zbrodnia, gdy człowiek nie szanuje świętości ludzkiego życia, którego wartość od chwili poczęcia aż po naturalny kres nie da się porównać z żadną wartością ani nawet z bogactwem całego kosmosu. Jakiż to grzech wołający o pomstę do nieba - zabijać drugiego człowieka. Cóż to za zbrodnia budować opartą na nienawiści kulturę śmierci, cywilizację śmierci, mentalność śmierci. Cóż to za barbarzyństwo pozbawić człowieka prawa do własnego grobu.

Wobec takich zbrodni nasuwają się nam pytania, jakie stawiał w 625 roku przed Chrystusem, prorok Habakuk, który jest szczególnie znany w tradycji chrześcijańskiej dzięki zdaniu, które św. Paweł użył niejako jako tytułu swojego wspaniałego Listu do Rzymian: „Sprawiedliwy z wiary żyć będzie”. Horyzont historyczny działalności prorockiej Habakuka jest zakreślony przez ogromne zderzenia polityczne dwóch ówczesnych super mocarstw wschodnich: imperium Asyrii, zaborcy wielu narodów, chylącej się wtedy ku upadkowi i nowym imperium babilońskim, okrutnym i krwawym. Te wydarzenia historyczne, zwycięstwa jednych potęg i upadek innych, mówią, że istnieje Pan historii. Do Boga, do Jego sprawiedliwego wyroku należy ostatnie słowo nad niesprawiedliwościami, krzywdą i zbrodniami silniejszych nad słabymi. Już w pierwszym zdaniu proroka pojawia się błaganie, lamentacja, w której woła on do Boga: „dokądże?” i pyta się: „czemu?” Odwieczna skarga człowieka wobec tajemnicy zła i cierpienia niewinnych, wobec niesprawiedliwości. I tego pytania: „Warum?” nie wolno było stawiać tutaj, przed oprawcami w Auschwitz, ale Bóg odpowiada roztaczając przed swoim sługą wizję, którą on ma zapisać oficjalnie, ma ją wyryć na tablicach, aby czytali ją wszyscy. Każde następujące po sobie pokolenie. „Oto zginie ten, co jest ducha nieprawego, a sprawiedliwy żyć będzie dzięki swej wierności.”. Ta fundamentalna zasada jest jakąś gęstą, skondensowaną teologią historii.

Człowiek bezbożny, niesprawiedliwy, gwałciciel spraw Boskich i ludzkich, całą swoją ufność pokłada we władzy, w sile, przemocy. Ale jest to podstawa, wbrew wszelkim pozorom, krucha i nietrwała, dlatego prowadzi do upadku. Sprawiedliwy zaś człowiek ufa mocy Bożej, opiera się na rzeczywistości ukrytej, ale pewnej i niezawodnej. (...) Czyż po upływie mniej więcej 2600 od proroka Habakuka nasze współczesne pokolenia nie mają podobnych doświadczeń? Czy na naszych oczach moc Boża i zaufanie człowieka do niej nie okazała się jeszcze raz silniejsza od tych, co głosili śmierć Boga i cywilizacji wyrastającej z chrześcijańskiej wiary? A siebie mienili być nieśmiertelnymi? Znak Chrystusowego krzyża i zmartwychwstania, znak ofiary życia i zwycięstwa dla Kościoła i świata całego, dla Iraku współczesnego i Sudanu i dla wszystkich miejsc, na których szaleje nienawiść i śmierć. Tam, gdzie ludzie cierpią prześladowania, gdzie umierają za prawdę i sprawiedliwość w imię Boga i godności człowieka. (...)

Taka jest moi drodzy historia, w której jest obecny Chrystus. „Ufajcie jam zwyciężył świat”. Historia, która pełnię swoją osiąga w wieczności Boga.

(fragmenty)