(homilia wygłoszona w Oświęcimiu 5 października 2003 r. z okazji 21. rocznicy kanonizacji św. Maksymiliana Marii Kolbego)


Drogie Siostry i drodzy Bracia!

Drodzy Bracia w łasce kapłaństwa; Siostry i Bracia w łasce chrztu świętego, osoby konsekrowane, drogie Siostry zakonne i drodzy Bracia! Drodzy tutejsi parafianie, mieszkańcy Oświęcimia i pielgrzymi! Drodzy bracia klerycy naszej diecezji! Myślę, że ze szczególną radością św. Maksymilian patrzy na Was zgromadzonych tutaj w tej świątyni i na Waszą drogę do kapłaństwa.

Drodzy przedstawiciele władz tego miasta: Panie Prezydencie i tego powiatu: Panie Starosto! Wy wszyscy, którzy swoimi strojami świadczycie o naszej wielowiekowej kulturze i tradycji. Wszyscy czciciele św. Maksymiliana Marii Kolbego!

21 lat temu Ojciec Święty, 10 października w dniu kanonizacji Ojca Kolbego, mówił: "Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Od dzisiaj Kościół pragnie nazywać świętym człowieka, któremu dane było w sposób szczególnie dosłowny wypełnić powyższe słowa Odkupiciela. Działo się to wszystko w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu, gdzie zamordowano w ciągu ostatniej wojny około półtora miliona ludzi. Nieposłuszeństwo wobec Boga - Stwórcy życia, który powiedział Nie zabijaj spowodowało na tym miejscu potworną hekatombę śmierci tylu niewinnych. Ojciec Maksymilian Kolbe - więzień obozowy, upomniał się w obozie o prawo do życia niewinnego człowieka, jednego z milionów. Ojciec Kolbe upomniał się o prawo do życia wyrażając gotowość pójścia na śmierć w jego zastępstwie, ponieważ tamten był ojcem rodziny i jego życie było potrzebne najbliższym. Ojciec Kolbe potwierdził w ten sposób wyłączne prawo Stwórcy do życia niewinnego człowieka. Dał świadectwo Chrystusowi i miłości. Natchnieniem całego życia była mu Niepokalana, której zawierzył swoją miłość do Chrystusa i swoje pragnienie męczeństwa. Rys maryjny jest w życiu i w świętości ojca Kolbego szczególnie wyrazisty. Tym znamieniem naznaczyło też całe swoje apostolstwo zarówno w Ojczyźnie, jak i na misjach" - powiedział Ojciec Święty.

W starej księdze arabskiej zatytułowanej "Ludowe opowiadania arabskie" czytamy, że na początku cały świat był jednym wielkim ogrodem. A Bóg stwarzając człowieka, powiedział mu: "Za każdym razem, gdy popełnisz coś złego, ja spuszczę jedno ziarenko piasku". Ale ludzie skłonni do złego nie wzięli tego pod uwagę. Cóż dla nich znaczyło jedno ziarnko, czy sto lub tysiąc w tym ogromnym ogrodzie kwiatów? Upływały lata, mnożyły się grzechy i potoki piachu spływały na ziemię. I w ten sposób powstawały pustynie, które powiększają się coraz bardziej i rosną każdego dnia. Opowiadanie to jest bardzo barwne i przemawia do wyobraźni. Jest napisane w duchu chrześcijańskim i pomaga nam zrobić rachunek sumienia w odniesieniu do naszego świata, którego jesteśmy współgospodarzami. Ludzie przez niszczące działanie nie tylko zdewastowali ten kwitnący ogród, który wyszedł z ręki Stworzyciela, ale historię ludzkości uczynili w XX wieku bezbrzeżną pustynią, na której straszą jeszcze dziś zgliszcza i ruiny nienawiści, gwałtu, egoizmu, nadużywania władzy i śmierci milionów niewinnych ludzi. Przecież Auschwitz, Majdanek, Dachau, a także stalinowskie gułagi to nie tylko pustynia, ale piekło na naszej ziemi; owoc sprzymierzenia się człowieka z diabłem, bo tak jak w żywym organizmie człowieka miliony komórek tworzą zdrowe i żywe ciało, a degeneracja niektórych z nich sprowadza na całe ciało chorobę, cierpienie i śmierć; tak też dzieje się w ludzkiej społeczności. Tak jak istnieje komunia świętych, tak też formułuje się wspólnota grzeszników zbuntowanych przeciw Bogu i przeciw ładowi ludzkiego serca.

Dlatego stąd, z Oświęcimia, z naszego miasta, z tego sanktuarium zadedykowanemu św. Maksymilianowi, z całej tej męczeńskiej ziemi, z prochów rozsianych na niej ludzkich ofiar musi się rozlegać na całą ludzką ziemię nasz głos, ludzi żyjących wreszcie w wolnym świecie, w imieniu Boga i wszystkich ofiar ludzkiej nienawiści: Nie redukujcie, nie czyńcie tego kwitnącego ogrodu pustynią! Nie zamieniajcie ziemi w piekło! I ten głos musi dochodzić do ludzi, którzy dziś debatują nad kształtem Europy i decydują o jej konstytucji. I razem ze św. Maksymilianem, św. Edytą Stein i wszystkimi ofiarami i z tymi, którzy przeżyli to piekło i stoją pod sztandarami ludzkiej godności, i razem z Janem Pawłem wołamy głośno, że Europa albo będzie chrześcijańska albo przestanie być Europą. Św. Maksymilian zrealizował w sposób doskonały testament pozostawiony ludzkości przez Chrystusa w Wigilię Jego śmierci. Oddał on życie za przyjaciół. Wszystkie aspekty jego ofiary zostały już opisane i przez długi czas będzie trudno do tego cokolwiek dołożyć, coś nowego, aby w oparciu o to szukać nowych idei. Na Golgocie współczesnej historii pośród tysięcy podobnych ludzi postawił swoje stopy człowiek zjednoczony z Chrystusem, a najwyższą fascynacją jego życia była Niepokalana. W Jej przywilejach, w Jej dziełach św. Maksymilian odkrył wielkość miłości Bożej, w której odnalazł siebie samego i cały los człowieczy. Jak wielki jest chrzest, przez który zostaliśmy oczyszczeni? Jak potężny jest Duch, z którego zostaliśmy odrodzeni i jak cenna jest Krew, którą zostaliśmy odkupieni...? Chrzest, Duch i Krew - oto owoce oczyszczenia, odnowa człowieka wewnętrzna i odkupienie. Kontemplacja Niepokalanej i miłość do Niej sprawiły, że Zduńska Wola, Pabianice, Niepokalanów, Rzym, Wrocław, Nagasaki i Oświęcim stały się dla św. Maksymiliana drogą do Boga, oddaniem się Jemu i wielu ludziom w blasku wewnętrznej prawdy o ludzkości, której źródłem jest krzyż i zmartwychwstanie.

Labor Dei - Praca Boga, który zbawia. Jużem dość pracował dla ciebie człowiecze; pójdę do Jerozolimy; co o mnie pisano, to wszystko wykonam - mówi ludowa pieśń nasza. Maryja Niepokalana zafascynowała go świętością i poszedł Rajmund Kolbe razem z Chrystusem do Jerozolimy -tej, która krzyżowała proroków; do Jerozolimy, w której poza murami ukryty był ów grobowiec wykuty w skale, który nie zdołał zatrzymać w sobie śmierci nieśmiertelnego Króla życia. Rajmund, jak każdy człowiek, miał w sobie prawo życia. Nie dziwimy się więc, że po raz pierwszy śmierć ukazała mu się w koronie życia i chociaż nie znał wtedy jeszcze św. Franciszka, to jednak zobaczył w śmierci po prostu siostrę. A jeżeli człowiek raz na zawsze odkryje w śmierci siostrę, jeżeli w krzyżu widzi objawienie i włączenie do chwały Chrystusa, wtedy pokornie, ale z odwagą pyta jak św. Paweł: Ubi est mors victoria tua? Gdzież jest o śmierci twoje zwycięstwo? Gdzież jest o śmierci twój oścień? Ościeniem śmierci jest grzech. A Bogu niech będą dzięki za to, że dał nam odnieść zwycięstwo przez pana naszego Jezusa Chrystusa.

Z tego placu apelowego i z tego bunkra i z tej celi, którą dziś zwiedziliśmy i złożyliśmy na tym miejscu kwiaty, krzyczy on do nas i woła z głębokości Kościoła: Przeto bracia moi bądźcie wytrwali i niezachwiani, zajęci zawsze dziełem Pańskim, pamiętając, że trud wasz nie będzie daremny. Tak woła do nas św. Maksymilian przypominając, że to dzieło, ta praca człowieka, praca Piotra i Dwunastu, praca wielu pokoleń naszych ojców, praca św. Franciszka i Franciszkańskich rodzin i praca misjonarek Niepokalanej, Ojca Kolbego i praca wszystkich ludzi wierzących przynosi owoce i ozdabia naszą ziemię kwiatami dobra. W każdej epoce żyją pokolenia pośród Ludu Bożego, w tych pokoleniach żyją apostołowie, ewangeliści, prorocy, pasterze, nauczyciele, ojcowie dla przysposobienia świętych do wykonywania posługi celem budowania Ciała Chrystusowego. To budowanie ma za cel wiarę oraz pełne poznanie Syna Bożego, formowanie człowieka dojrzałego do miary wielkości według pełni Chrystusa. Chrystus powołuje człowieka na swoje drogi i mówi także do świadków Jego cierpienia: Pragnę raczej miłosierdzia niż ofiary, ponieważ przyszedłem powołać nie sprawiedliwych, ale grzeszników.

A tutaj, w tym obozie koncentracyjnym nie tak dawno przecież temu sprawiedliwi spotkali się ze złoczyńcami i odnieśli zwycięstwo. I to trudne rozważanie zrozumiał jasno św. Maksymilian - nasz patron. Zrozumiał je najpierw w swojej rodzinie i dzięki niej w tym kościele domowym, w ten głęboki sposób istniejącej, zbawionej i zbawiającej wspólnocie, która żyje łaską miłosiernego Boga i z tą łaską wychodzi do innych. I ona - ta rodzina, ten dom - według tego planu, o jakim mówi dzisiejsze Słowo Boże, planu stwórczego i planu odkupieńczego jest pierwszym polem ludzkiego i duchowego wzrostu człowieka.

Jak wielkim darem dla ludzkości żyjącej na początku XXI wieku i przeżywającej obecność Chrystusa oraz dla nas tu zgromadzonych dzisiaj na modlitwie w wierze jest męczennik z Oświęcimia - św. Maksymilian. Jak wielkim darem dla współczesnego Kościoła, dla ludzkiej rodziny i dla świata jest rodzina wierna Bożemu Prawu, o której mówi nam dzisiaj Chrystus. Rodzina Rajmunda, św. Maksymiliana - coraz bardziej poznajemy ją i doceniamy w całej prawdzie łaski i bogactwa ludzkiego. Fundamentem rodziny jest małżeństwo, a fundamentem małżeństwa jest sam Chrystus w dziele Jego miłości do Kościoła. Jak dobrze, że dzisiejszej rodzinie, tak mocno zagrożonej przez grzech, ale także przez mody i instytucje, które powinny służyć jej dobru, wierności i wspomagać w słabości, zostaje ukazany blask prawdy Kościoła domowego, w którym żył dla Kościoła powszechnego, dla rodziny franciszkańskiej, dla rodziny ludzkiej św. Maksymilian. A mogło się wydawać, że z doświadczenia ludzkości jego ofiara zmieni bieg życia, że poprzez Oświęcim i konającego Maksymiliana, przez holocaust Żydów, Polaków, Cyganów, Włochów, Rosjan, Francuzów i Serbów, że poprzez to doświadczenie dna nienawiści, które ma swe transcendentne źródło w nieprzyjacielu Boga, w Złym, że po tym wszystkim nadejdzie opamiętanie, że lęk wobec możliwości człowieka spowoduje narodzenie się bojaźni i niepokoju ludzi, przyniesie mądrość i otwarcie się na dobro. I w takim też duchu, i z taką też nadzieją nasz pisarz i humanista, chociaż był chyba niewierzący, tak przedstawił ofiarę św. Maksymiliana: "Obłędne plany hitleryzmu przekreśliła militarna klęska. Bez argumentów konferencji moskiewskiej, na której zapadła decyzja sądzenia hitlerowskich zbrodniarzy wojennych i bez Stalingradu nie byłoby nowemberskiego werdyktu. Ale najgłębsza istota sporu o sens człowieczeństwa nie została przesądzona przez wojskowych, polityków czy prawników. Rozstrzygająca odpowiedź padła w sierpniu 1941 roku w podziemnej celi oświęcimskiego bloku zwanego blokiem śmierci. Udzielił jej polski franciszkanin Ojciec Maksymilian Maria Kolbe. Udzielił jej dowodem, którego żadna dialektyka nie jest w stanie podważyć. Nie decyzje polityczne, ale ten akt najwyższej miłości znajduje się u podstaw całego tego dobra, które z takim trudem podejmowane jest i budowane w naszych domach, w naszych wspólnotach, w gminach i miastach, w naszych parafiach, w Europie i na całym świecie".

Drogie siostry i drodzy bracia, taka jest wymowa Krwi Chrystusa. Taka jest wymowa krwi wszystkich męczenników. Ich śmierć nigdy nie jest bezowocna. Nie tylko dlatego, że są oni ziarnem życia, ale również dlatego, ze tajemnicza głębia ludzkiego serca jest w stanie, potrafi, może przezwyciężyć wszelką ciemność i rozświetlić ją blaskiem życia. Krzyż Chrystusa trudno nieść samemu, jednemu człowiekowi, a także nawet całej grupie. Ten krzyż jest przeznaczony dla całego Kościoła.Jest niesiony przez każdego człowieka wierzącego w Kościele, którego członkami jesteśmy. I pragniemy jeszcze raz pojąć i zrozumieć jak wielki jest chrzest, jak potężny jest Duch i jak cenna jest krew; jak dobre i pożądane jest oczyszczenie, odnowienie w działaniu i odkupienie; jak konieczna jest świętość, jak wielkie jest nasze powołanie w Chrystusie.

Matko Niepokalana! Wśród wielu tytułów, które wyrażają Twoje miejsce w Kościele i w świecie, nasi ojcowie nazwali Cię Bramą niebios. Pomóż nam w naszych domach, które są znakiem wierności i powołania. Pomóż nam w świątyniach i w naszych domach rodzinnych oraz parafialnych budować jedność pośród bogactwa różnorodności. Zatrzymaj się przy naszej samotności, czuwaj nad naszą historią współczesną. Podaj nam rękę, bo jeśli na granicy naszego zbawienia będziesz z nami, przejdziemy przez nią szczęśliwie, przejdziemy przez tę linię, która oddziela nas od Boga, przekroczymy ją dzięki Tobie, choćby brakowało nam ważnego paszportu do domu Ojca. Strzeż każdego domu, który zrodził się na fundamencie wiary i wierności naszych ojców. Bądź z nami w każdy czas. Spraw, byśmy naszej ziemi nie zasypywali piaskiem pustyni, ale czynili ją zwierciadłem nieba. Amen.

(tekst nieautoryzowany)